A gdy się zbliżali ku cmentarzowi, Anhelli usłyszał hymn skarżących się mogił, i jakoby skargę popiołów na Boga.
Lecz skoro się jęki podniosły. Anioł siedzący na szczycie wzgórza skinął skrzydłami i uciszył je.
I trzy razy to uczynił, albowiem po trzykroć rozpłakały się mogiły.
I zapytał się Anhelli Szamana... co to za Anioł z białemi skrzydłami i ze smutną gwiazdą na włosach, przed którym ucichają grobowce?
Lecz nic mu nie odpowiedział starzec: zasypywał bowiem śniegiem ciała umarłych i był zatrudniony.
A przybliżywszy się Anhelli ku owemu Aniołowi, spojrzał na niego i upadł jak człowiek martwy.
Skończywszy więc Szaman grzebanie umarłych, szukał go oczyma i nie widząc nigdzie szedł na wzgórze.
A natrafiwszy ciało Anhellego spotknął się na nim, i krzyknął boleśnie; ale poznawszy, że młodzieniec żyje, ucieszył się.
Wziął go zatem za rękę i rzekł: Wstań! nie jest jeszcze czas spoczynku.
A powstawszy Anhelli, oglądał się wokoło i spuścił przed Szamanem głowę jak człowiek, co się wstydzi, mówiąc:
Otom zobaczył Anioła podobnego téj niewieście, którą kochałem z całéj duszy mojéj będąc jeszcze dzieckiem.
A miłowałem ją w czystości serca mego; dlatego łzy mię zalewają, kiedy myślę o niéj, i o mojéj młodości.
Bo oto byłem przy niéj jak ptak swojski, co się boi; i nie wziąłem nawet pocałowania od jéj ust koralowych, choć byłem blisko; jak gołąb, mówię,, siedzący na ramieniu dziewczyny.
Dziś już to snem jest. Oto szafirowe niebo i gwiazdy białe patrzą na mnie: sąż to gwiazdy te same, które mnie widziały młodym i szczęśliwym?
Dlaczegoż nie powstanie wicher, co mię z ziemi zwieje i zaniesie w krainę cichą! dlaczego ja żyję?
Oto już jednego wniosą nie ma na mojéj głowie z tych, które były dawniéj, oto się nawiet kości we mnie odnowiły, a ja zawsze pamiętam.
A nie ma jednéj kawki w powietrzu, która by nie spała przez jedną noc życia w spokojnem gnieździe. Lecz o mnie Bóg zapomniał. Chciałbym umrzeć.
Bo zdaje mi się, że gdy będę umarłym, to sam Bóg pożałuje tego, co ze mną uczynił, myśląc: że oto już nie narodzę się raz drugi.
Wszak rodzić się nie jest to, co zmartwychwstawać; trumna nas odda, lecz nie spojrzy na nas jak matka.
Oto mi więc smutno, że ujrzałem tego Anioła, i wolałbym był wczoraj umrzeć.
A Szaman zapatrzywszy się w gwiazdy rzekł: Zaprawdę, że jak dawniéj wiele było opętanych przez czarty, tak dziś wielu jest opętanych przez czyste Anioły.
Cóż zrobię! Oto wypędzę wszystkie te duchy z ciał, i pozwolę, aby weszły w lilije wodne, i rozleciały się po gwiazdach różanych, i zamieszkały w tem, co jest najpiękniejszego, -a opuściły ludzi.
.:: top ::.
Copyright slowacki.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt