Zobacz nowe serwisy Kulturalnej Polski! BalladynaKordian
Streszczenia, opracowania lektur

Beniowski - PIEŚŃ PIĄTA

Juliusz Słowacki


 
Przez ciemne, smutne gościńce kurhanów
Niesie go czarny koń dniami i nocą.
Pod ziemią tętna zakopanych dzbanów
Z prochem rycerzy - na niebie łopocą
Kruki jak stada posępne szatanów;
W czaharach zbroje rycerzy migocą
I dzidy błyszczą krwawymi płomyki.
Tam na kurhanach posępne lirniki
 
Siedzą i grają dumy dawnych czasów.
Dumy wychodzą na rozległe pola,
Wpadają smutne w szum dębowych lasów;
I stamtąd znowu, jak harfy Eola,
Zmięszane z szumem liścianych hałasów
Wychodzą na step, a ludzka niedola
Leci, wichrami płaczącymi wiana,
Jakby nie ludzi ustami śpiewana.
 
Tu siedzą wianki na polu czumaków
I ogień palą wielki, jasny, chmurny;
Tam daléj wieńce podróżników ptaków,
A drop na straży - albo sęp bezpiórny;
Podobni z dala do rzymskich orszaków
Koło chorągwi albo koło urny,
Gdzie smętne wodza popioły złożone:
Odprawujące straż i zamyślone.
 
Beniowski przebył Dniepr - gdy raz wieczorem,
Kiedy już księżyc wstawał zamyślony,
Obaczył ogień pod dębowym borem,
W ziemi palący się, wielki, czerwony.
Przy ogniu siedział człek okryty worem,
Dzikiéj i strasznéj twarzy jak Hurony,
Gotował strawę, i pazury czarne
Krwawiąc, odzierał ze skór całą sarnę.
 
Ta, wywrócona, oczyma szklannemi
Zdała się żebrać u ognia litości.
Daléj siedziało dwóch panów na ziemi.
Na jednym żupan był, skóra i kości;
Drugi otyły i z rubinowemi
Policzki, pełen w sobie wielmożności,
Przepijał głośno do drugiego zdrowiem
Z butla, co miał brzuch obszyty sitowiem.
 
Ów pan wspaniałéj tuszy - trochę baba
Na twarzy - dziwnéj miał zbroję struktury.
Od kołnierza mu szła żelazna sztaba,
Malowanymi natykana pióry.
Rzekłbyś, że rodzi go królowa Saba,
Że z dawnych czasów spadł jak żaba z chmury.
Chociaż się zbroja nam wydaje dzika -
Beniowski poznał zaraz pancernika.
 
Gdzieniegdzie jeszcze snuli się po kraju
Starzy minionych czasów kochankowie,
Którzy nie pili kawy ani czaju,
Żelaza kawał nosili na głowie
Jak staréj kawał arki na Synaju;
A Bóg im dawał rumianość i zdrowie,
Zwłaszcza że słomę wkładali do butów.
Litwin pancernik, jeden z tych mamutów,
 
Siedział, jak mówię, i z oplecionego
Butla pił. Litwin to był staréj daty;
Z chudym się na czas połączył kolegą.
A jego sługa, czerwonokudłaty
Perkunas, który pana znał małego
I z miłości mu, a nie dla zapłaty
Służył, choć nosił imię dawnych bogów,
Kucharzem teraz był - i u trójnogów
 
Wieszał... ach! nie już dla Znicza kadzidło,
Lecz kawał sarny; - już nie dawne runy
Śpiewał, lecz diabła żmujdzkiego straszydło

strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 -  - 8 -  - 9 -  - 10 - 


Drukuj  Wersja do druku     Wylij  Wyślij znajomemu


Ważne cytaty
utwór: Beniowski - PIEŚŃ PIĄTA
  • "Strofa być winna taktem, nie wędzidłem" - twórczość / poezja


Komentarze
artykuł / utwór: Beniowski - PIEŚŃ PIĄTA




Dodaj komentarz


Imię:
E-mail:
Tytuł:
Komentarz:
 






Menu:

Cytaty, sentencje

Linki:
Adam Mickiewicz
Adam Asnyk
Cyprian Kamil Norwid
Fotografia ślubna
Cierpienia młodego Wertera
Granica
Kordian



   





.:: top ::.
Copyright slowacki.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska
współpracaautorzykontakt